Korytem rzeki – fotorelacja (część 6)
Dzisiejsza eksploracja przebiegała wzdłuż Bytomki na terenie Rudy Śląskiej. Początek wyznaczył most przy ul. Piastowskiej.
Późne popołudnie, powroty z pracy zmotoryzowanych mieszkańców okolic. Ruch na spokojnej zazwyczaj Piastowskiej jest tak duży, że odechciewa się przejść na drugą stronę. Z wielką satysfakcją kierujemy się wydeptaną, tonącą w dzikiej zieleni ścieżką. Byle dalej od hałasu pojazdów… Idziemy jak zwykle w dół rzeki.
Na chwilę tracimy kontakt z rzeką. Wspinamy się na nasyp kolejowy wykorzystywany od lat 50-tych XX wieku przez kolej piaskową Przedsiębiorstwa Materiałów Podsadzkowych Przemysłu Węglowego. Po drugiej stronie nasypu wśród drzew zauważamy staw. Schodzimy na mały rekonesans. I tu zaskoczenie! W spokojnej tafli wody odbijają się zabudowania Rudzkiej Kuźnicy. Widok jest wyjątkowy! Nie dziwimy się wędkarzom spędzającym tam czas.
Staw nosi lokalną nazwę Szkopka, woda w nim wygląda na czystą i oczywiście „bierze” tam ryba. Krótka rozmowa z wędkarzami na temat Bytomki i dowiadujemy się, że Bytom to główny sprawca brudnej wody w rzece. Według wędkarzy może za 12 lat coś się zmieni…
Wracamy na nasyp kolei piaskowej i idziemy w kierunku zachodnim. Gdzieś po lewej stronie w dole, w gąszczu roślin płynie Bytomka.
Napotykamy wreszcie ścieżkę wiodącą w kierunku rzeki. Schodzimy z nasypu podziwiając ciekawie uformowane grupy drzew z widocznym systemem korzeniowym. Ruda zaskakuje nas urokliwymi miejscami.
Kierujemy się wzdłuż cieku szerokim, wykoszonym odcinkiem drogi łączącym mijany wcześniej garaż. Z prawej wyłaniają się poprzemysłowe ruiny.
Dwukondygnacyjny budynek żelbetowo-ceglany wyłania się z zieleni. Większość stalowych nadproży okiennych stała się już łupem łowców złomu. Nieopodal, w pobliżu wspomnianego wcześniej nasypu kolejowego zauważamy dwa przyczółki, przypominające mostowe. Przypuszczalnie istniejący tu zakład mógł wykorzystywać kolej piaskową do zsypywania kruszywa. Co się tu dokładnie odbywało – przetwarzanie czy dalsza spedycja – na razie nie wiemy.
Udajemy się w kierunku pobliskiego mostu przez rzekę i przechodzimy na drugi brzeg. Odtąd będziemy się trzymać lewej strony rzeki, czyli pozostaniemy w Rudzie Śląskiej. Tereny na drugim brzegu będą należały już do Zabrza.
Droga prowadzi teraz wałem przeciwpowodziowym. Dzięki temu mamy ciągły kontakt z rzeką, a ponadto piękny widok na okolicę.
Po stronie rudzkiej roztaczają się łąki, na których można nawet wypatrzyć pasące się krowy. W oddali jest dostrzegalna zabudowa dzielnicy Ruda.
Od czasu do czasu można usłyszeć charakterystyczny szum spowodowany niewielkim spiętrzeniem wody.
Mimo bliskości rzeki dostęp jest dość ograniczony z uwagi na dziką roślinność szczelnie zarastającą oba brzegi. Momentami można odnieść wrażenie, że Bytomka to cieniutki strumyczek.
Zauważamy dużą zmienność otoczenia po drugiej stronie rzeki, czyli na terenach należących już do Zabrza. Dzika roślinność kolejno zamienia się w uporządkowany teren małej oczyszczalni ścieków, mały wybieg dla koni i ogródki działkowe.
Bardzo interesujący jest przyległy zbiornik wodny. Ten odseparowany od rzeki wąskim przesmykiem wzmocnionym przez murki oporowe akwen spełniał pewnie jakąś funkcję w przeszłości. Być może było lub jest to ujęcie wody wykorzystywanej przez okoliczny zakład przemysłowy.
Od opisanego wcześniej zbiornika wodnego przyległego do rzeki odchodzi odnoga, która włącza się ponownie do rzeki kilkadziesiąt metrów dalej.
W końcu droga wiodąca wałem przeciwpowodziowym kończy się. Skręcamy w lewo i podążamy w górę utwardzoną drogą równolegle do nasypu. Dochodzimy do asfaltowej jezdni (ul. Trębacka) na granicy Rudy Śląskiej i Zabrza.
Przechodzimy pod wiaduktem kolejowym i idziemy wzdłuż jezdni dochodząc do mostu nad Bytomką.
Niedaleko rzeki znajdujemy polankę, na której były widoczne jeszcze ślady kół jakiegoś pojazdu. Podążając tropem napotykamy jakże znajomy widok – dzikie wysypisko śmieci.
Szkoda tak urokliwego miejsca na odpady. Niestety tego wielu ludzi zrozumieć nie może. Podziwiamy w świetle zachodzącego już słońca porośnięty dziko nasyp.
Po drugiej stronie, patrząc pod słońce widoczna jest sylwetka kościoła w Biskupicach. Kończymy w tym miejscu naszą kolejną wyprawę rozpoznawczą zrealizowaną w głównej mierze na terenie Rudy Śląskiej. Teraz przyjdzie kolej na Zabrze. Odkrywanie Bytomki staje się coraz ciekawsze…
Już zaniedlugo zacznie sie miastowy odcinek naszej kochanej rzeki ale przed tym czeka Was piekny krajobraz z haldy na biskupice polecam lewy brzeg rzeki : ) pozdrawiam
Posiadam mnostwo zdjec z tego odcinka jak i z innych. Z calosci dalo by sie utworzyc niezla galerie.Prosze o kontakt jesli cokolwiek bedzie potrzebne
Te ruiny przemysłowe w Rudzie to pozostałość po szybie podsadzkowym nazywany przez miejscowych „Zandka” (od niem. Sand Shacht). Te przyczółki są pozostałościa po stalowym moście, z którego sypano piasek bezpośrednio z wagonów. Most na początku lat 90. XX wieku zlikwidowano.
Podobno te widoczne ruiny to pozostałości po wytwórni betonu, bo zabudowania kopalniane zostały zlikwidowane. Poza tym po tej stronie Bytomki był most rozładowczy, natomiast szyb kopalniany znajdował się po drugiej stronie rzeki.
Wytwórnia betonu to dopiero rok 1997 (jak zlikwidowano kopalnię Wawel). Budynki istniały wcześniej. Most wyładowczy (istniejący od ok. 1912 roku) razem z szybem stanowiły całość urządzeń podsadzkowych (napisałem szyb podsadzkowy a nie wydobywczy a to różnica). A sam most to zlikwidowano w 1998 roku (a nie na początku lat 90 jak napisałem). Szkoda, że most po prostu pocięto i wywieziono na złom, bo mógłby dziś zostać zabytkiem techniki.
Wtej okolicy Bytomka byla rzeka graniczna i na tym pieknym terenie po 1945 do okolo 1955 zawsze wiosna i jesienia mlodziez Biskupic i Rudy SL. zbierala sie na tzw.potyczki podobne do dzisiejszych ustawek.
na te potyczki z Rudziokami chodziliśmy jeszcze w latach 60-tych, a w tej okolicy był jeszcze staw Bregula który był całym naszym życiem czy to latem czy zimą
szkoda że to wszystko zarosło lub zostało zasypane śmieciami, bo było jeszcze tam kilka stawów jak np Rodoń oraz fajne górki do zjeżdżania na nartach tak i w Biskupicach i w Rudzie koło osiedla lub w lasku koło Slavii, ale teraz młodzież jakaś inna i nie interesuje jej przyroda, bo w Biskupicach już dawno widziałem że nasze „stare szlaki” nie były uczęszczane bo wszystko rozjechało sie po świecie, ja np do Żor gdzie mieszkam i zapraszam dawnych ludzi by pogadać na GG: 4205140 lub na maila:eube@wp.pl
wspomniana tu oczyszczalnia ścieków znajduje się w południowej części biskupickiej dzielnicy Borsigwerk obok cmentarza ewangelickiego, skąd najbliżej było na wymienione tu potyczki a zwane tam chajami z Rudziokami które zawsze były wiosną i jesienią i były nawet opisane w reportarzu ze zdjęciami w ówczesnym tygodniku Głos Zabrza który nie wiem czy istnieje, aktualne zdjęcia z Bozywerku możnaobejrzeć na nk w profilu: Osiedle Bozywerek lub na: Norc.pl
na Bozywerku w latach 60-tych gdy rano otwierałem drzwi to w torbie na klamce były świeże bułki i gazeta a na progu stała butelka mleka, teraz jest niby XXI wiek i demokracja i pokażcie mi gdzie tak jest?
na Bozywerku Bytomka zwała się Bojtnerka i była tak zasyfiona że był tylko jeden taki co odważył się przejść przez nią boso, ale on chodził do chilwki czyli specjalnej szkoły gdzie uczono ich jak zbudowany jest młotek
na Bozywerku Bytomka zwała się Bojtnerka i była tak zasyfiona że był tylko jeden taki co odważył się przejść przez nią boso, ale on chodził do chilwki czyli specjalnej szkoły gdzie uczono ich jak zbudowany jest młotek
opisany zbiornik wodny był koksowni Jadwiga która czerpała z niego wodę do chłodzenia czegoś tam i nie przeszkadzało to że brudna, a odnoga tworzyła wyspę na której mój ojciec miał ogródek i dużo czereśni których dużo wymarzło którejś zimnej wiosny w latach 80-tych, zastanawiające jest to że nad Bojtnerką wszystko rosło jak na drożdżach a takich dobrych czereśni nigdzie nie spotkałem, tyle że po zejściu z drzewa ręce były tak brudne jakby dopiero co z kopalni wyjechał
trzeba tu wspomnieć o dwóch mostach na Bojtnerce które znikły po likwidacji kopalni Pstrowski w 1995 r. która o nie dbała bo po nich dochodzili także ludzie z Rudy Śl do pracy, jeden był w okolicy pompowni stawów osadowych płuczki kopalnianej a drugi przy zbiorniku koksowni Jadwiga; przez to zanikło życie towarzyskie kwitnące między Rudą a Bozywerkiem a więc i chaje, randki itp a szkoda bo w Rudzie fajne dziołchy były np w dzielnicy Kolanijo obecna ulica Szczęść Boże a więc i zawarto dużo małżeństw mieszanych ale i w Rudzie zamknięto kąpielisko Slavia na które chodziliśmy latem kąpać się a zimą do lasku na narty
ja tego nie pamiętam bo chyba zbyt młody jestem (obecnie 57 lat) ale starsi ludzie opowiadali nam że kiedyś w Bojtnerce ryby pływały, a w czasach gdy Bozywerk był niemiecki a Ruda Śląska polska (stąd tam same gorole mieszkają) pod ziemią w kopalni też była granica zabezpieczona kratą przez którą kwitł handel wymienny między górnikami, przy hołdzie na kolaniji w są familoki zwane Colokami w których ponoć celnicy mieszkali a poniżej był szyb wydechowy Pułaski kopalni Pstrowski po którym już śladu nie ma a przy Bojtnerce skup złomu, który nam dawał wiele korzyści bo złom u nos zawsze zbierano i wcale sie nie dziwie że most na Bojtnerce skoro był żelazny na złom rozebrano i sprzedano
dziwny ten blog bo komentarze nie pojawiają się w wyszukiwarkach, są 2 możliwości: albo autor leń albo słabo obeznany z netem, oj to bidno ta Bojtnerka
tam kaj jest na Kuźnicy staw zwany Szkopka po drugiej stronie nasypu kolejowego był staw Rodoń kaj my z Bozywerku chodzili torami sie kąpać i na ryby, bliżej było jeszcze kilka stawów w których były ryby a które w latach 60-tych zostały zalane mułem z płuczki kopalni Pstrowski, był on odsączany a woda pompowana oczywiście do Bojtnerki a miał węglowy wybierany maszynami i sprzedawany,utopił sie tam słynny Alojzy Myśliwczyk o którym śpiewano na Bozywerku balladę na melodię z filmu Winnetou, a na maszcie wysokiego napięcia koło pompowni spalił sie Johan Pionczyk
Bojtnerka od dawna była zawsze traktowana jako ściek na wszelkie nieczystości w którym zamiast ryb pływały zużyte kondony i zdechłe koty i inne świństwo,
By to zmienić najpierw trzeba zmienić mentalność wszystkich ludzi mieszkających wzdłuż całej rzeki o ile można ją tak nazywać, a to nie wiem czy ktoś da radę zrobić,
No ale żyjemy w czasach wrzechmocnego Internetu więc miejmy nadzieję że jednak że on załatwi to co dawniej nikomu sie nie udało.
Piszę tu z nadzieją że tam jeszcze ryby bedą pływały: karasie, liny, blaje i szlamoki a nawet wajski tak jak w stawie Bregula gdzie też zrobiło sie dzikie wysypisko śmieci
Na Bozywerku ulice były rozmieszczone geometrycznie i dlatego nie używano tam nazw tylko numerów, na 5 raji czyli Głowackiego mieszkoł Kitel którego zwano Ratownik bo jak sie topił to sie sam uratował, mioł on angielski motor który mioł biegi i hamulec odwrotnie niż w naszych i gdy na nim Hanzel Wolnik chcioł sie przejechać to na dole ulicy nie umioł zahamować i wrypoł do bramy cmentarza ewangielickiego i potem mu skuli tego do dekla waliło, ponoć jak wyjechoł do Niemiec to mioł wylew i zmarł
Na Bozywerku był spokój mimo złej sławy jaką był otoczony, a teraz na nk nazwano go „Dzielnica sexu i biznesu”, drobne kradzieże i malutkie kurestwo przecież wszędzie były nie tylko tam,
A że stare babcie troszkę handlem wódką dorobiły to nie świadczy że to od razu meliny były jak to zwano w czasach PRL-u,
Szkoda tylko że przez Solidarność pozamykano zakłady pracy w Biskupicach nie dając nic w zamian przez co ludność zubożała,
Bo ludek tam był zawsze pracowity i honorowy i jeden drugiego nie okrdł, bo przecież nasze wyprawy do cudzych ogrodów na jabłka czy gruszki nie można nazwać kradzieżą bo w całej Polsce tak było i chyba jest do dziś,
Niestety bez pracy pójdzie to wszystko w ruinę i zapomnienie i dobrze że choć to uwieczniono na: norc.pl
na Bozywerku Bojtnerka jest chora od kilku dekad a ja kilku lat(6) w domu siedzę na wózku po udarze, ale żyjemy w czasach niesamowitego bo wykładniczego postępu we wszystkich dziedzinach i myślę że jeszcze zobaczę pływające ryby i kąpiące sie w niej dzieci bez obawy o zatrucie, dlatego propaguję ten blog gdzie się da między innymi na nk.pl
na Bozywerku Bojtnerka jest chora od kilku dekad a ja kilku lat(6) w domu siedzę na wózku po udarze, ale żyjemy w czasach niesamowitego bo wykładniczego postępu we wszystkich dziedzinach i myślę że jeszcze zobaczę pływające ryby i kąpiące sie w niej dzieci bez obawy o zatrucie, dlatego propaguję ten blog gdzie się da między innymi na nk.pl
jak ktoś chce może sie przejechać tramwajem z Zabrza do Biskupic pod adresem:http://www.youtube.com/watch?v=sTPHSOAOHNU&NR=1
Na Bozywerku był staw Bregula (jak już wspomniałem) wraz z przylegającymi doń łąkami, polami, ogrodami i górkami, latem tam się kąpaliśmy, opalali, palili ogniska i piekli ziemniaki a poniektórzy nawet kury,zimą natomiast były to wspaniałe tereny do zjeżdżania na nartach i sankach
Były to czasy Robin Hooda, Zorro, westernów i piratów więc tam realizowaliśmy nasze dziecięce marzenia o przygodach
Materiałów do tego dostarczały nam okoliczne zakłady pracy: kopalnia, tartak czy inne;
Gdy byliśmy starsi to oczywiście były i poważniejsze zajęcia takie jak gra w karty, potańcówki na działkach i w domu kultury czy randki z dziewczynami
Obecnie kolega mi pisał że gdzieś to wszystko zniknęło przez ingerencję ludzi i sił przyrody bo nawet nie można poznać gdzie były te przecież spore górki i staw
Tak jak i Bozywerk idzie w rozsypkę i ruinę z powodu braku gospodarza którym zawsze była przyległa kopalnia Pstrowski dbająca o remont budynków itp.
Kilka lat temu czytałem w internecie że Unia Europejska wykłada spore pieniądze na remont Bozywerku by zachować go w pamięci dla przyszłych pokoleń, ale pewnie pieniądze te trafiając do kasy miasta Zabrze zostają przeznaczone na inne niby ważniejsze potrzeby, bo pytając o to ludzi tam mieszkających nikt nie widział by coś działano w kierunku poprawy bytu mieszkających tam ludzi.
Więc jedyną nadzieją i dla Bozywerku i dla mnie jest potężny Internet, więc nie dajmy się i głowa do góry bo wszystko będzie dobrze
Przecież mamy już XXI wiek w którym wszystko jest możliwe
Dopiero teroz zech dostoł ten link . Przeczytołech to z uwagą i zaciekawieniem.
Jo nie pochodza z Biskupic ale miołech ciotka na Bozywerku nazywała się Korus mieszkała chyba na 2 raji a kuzyni mieli na imie Jyrgen i Adi ..
Jo pochodza z reonów ul Staromiejskiej , Trocera , Nawrata itp
Mom do wszystkich Bozyrkowiczów pytanie bo dotyczy to Biskupic
Co to było SZARAŃCZA ( nie chodzi to o te robole )
podpowiedź : ławki pod SUPERSAMEM lata koniec lat 60 – tych
Pozdrowium wszystkich Nazywom sie Piuotr Brzezina lot 59
Mam do Mateusza sprawe mógłbyś dać namiary na siebie w sprawie zdjęć gdyz mam pomysł na reportaż ( stworzymy coś razem )
na mnie namiary Piotr Brzezina tel 602 735 326 , meil panilon@wp.pl lub gg 159305
szarańcza to byli takie zblazowane głupki jak ty co z nudów wysiadywali na ławce bo brak im było wyobraźni by cokolwiek zrobić…
Na Bozywerku każdy od małego przechodził swoistą szkołę przetrwania która polegała na wykonywaniu licznych obowiązków takich jak: wrzucanie do piwnicy węgla i ziemniaków i późniejsze ich noszenie w wiadrach do mieszkania, przynoszenie wody w wiadrach z korytarza i wynoszenie śmieci i nieczystości, rąbanie drewna na opał i rozpalanie ognia w piecach,hodowli zwierząt w chlewikach takich jak króliki, kury czy nawet wieprzki; uprawa ogródków przydomowych i tych dalszych, zajmowanie się młodszym rodzeństwem,
Niektórzy nawet zbierali węgiel na hałdach czy złom gdzie się dało
Widać tych obowiązków było niemało i nie mieliśmy czasu na tworzenie jakichś wyimaginowanych band w rodzaju Szarańczy jak to czyniły znudzone maminsynki z śródmieścia, a nasze potyczki z Rudziokami były tylko formą sportu polegającą na ganianiu się wzajemnym po polach bo tam nikt nie ucierpiał, tyle tylko że raz na jakiś czas ktoś został trafiony kamieniem z procy, ale widać Bóg nad nami czuwał bo nikomu nic się nie stało,
Oprócz tego były różne sporty i letnie i zimowe
Było to naszą szkołą życia która pomogła przetrwać nam przez tyle lat a mnie nawet kilka wypadków samochodowych oraz zawał serca i udar mózgu w 2005 roku, nie mówiąc o 27-letniej pracy w kopalniach węgla kamiennego Pstrowski i Pniówek,
Teraz na emeryturze muszę doczekać spokojnej starości czy tego chcę czy nie bo jestem uwięziony w mieszkaniu bez windy na wózku inwalidzkim, ale od młodych lat trenowałem samotność rozbierając stare radia w piwnicy i później siedząc nad robieniem układów elektronicznych a także będąc krótkofalowcem SP9-SDW
Teraz wszystko to zastąpił Internet który został stworzony jakby dla mnie i z którym nie rozstaję się 24 h/dobę
Ale nie poddaję się ćwicząc i czekając na tą świetlaną przyszłość jaką nam obiecują futurolodzy w rodzaju Raymonda Kurzweila
Najbardziej czekam na BCI czyli interfejs mózg-komputer który pomoże takim jak ja i pozwoli na uzyskanie globalnej świadomości wszystkim ludziom na Ziemi a tym samym na rozwiązanie wielu problemów trapiących dzisiejszy świat.
Chciałem tu dodać jeszcze o tej zblazowanej zbieraninie o nazwie Szrańcza która ponoć nie lubiła chłopaków z Bozywerku,
przypuszczam że to było z zazdrości o to że my doskonale dajemy sobie radę wszędzie: czy to na ulicy czy w szkole czy w kościele czy z dziewczynami i w każdej innej sytuacji,
No ale my zawsze byliśmy aktywni i nie przesiadywaliśmy znudzeni na ławkach przed Supersamem,
dlatego ja mając znowu zawał w sierpniu 2011 r. wyszłem z niego bez szwanku a nawet z korzyścią bo przetkano mi tętnice przy sercu i doktor mi powiedział że znowu mogę sie zakochać,
a inni na ryma umierają,
i taka jest prawda kolego Pyjte,
bo świat należy do takich jak chłopcy z Bozywerku,
a nie do znudzonych pętaków.
jo ino dodom jeszcze jedno tu: jak brakło tych mostów na Bojtnerce, to teraz w Rudzie chyba same cnotki bydą, bo kto je bydzie bzykoł? przeca ino chopcy z Bozywerku tam chodzili
Dziecinstwo spedzilem w Biskupicach jako Rudolf Jokiel.Tez chodziłem na te bijatyki z Rudziokami Potwierdzam wszystko co obszernie pisze Eugen to były piękne lata bez internetu i telewizora.Mam szokujaca wiadomość dla Eugen i innych otoz tamtego roku byłem / mieszkam teraz w Maciejowie/ na pierwszej raji i tam w dole przy Bytomce jest ujecie wodne z pompa dla koksowni Jadwiga które jest polaczone z Bytomka.Wiec tam chłopaki z Borsiku lapali ryby i mieli w necach fajne okazy karasi.Mieszkam w Maciejowie i Bytomka przepływa obok nas i stwierdziłem,ze pokazaly się glony i woda stala się klarowna.u nas w Maciejowie jest duza oczyszczalnia i na jej wyskosci zyja cierniki i jest dużo kaczek.Jest kilka doplywow /Rokitniczka itd./ do Bytomki i sa ryby na 100 proc.Pozdrawiam R.J.
Eugen marzy o czystej Bytomce I wydaje się,ze nadchodzi ten czas.Jest taki dopływ Bytomki Julka na Kuznicy i w nim sa rybki.Przemyslu już wlasciwie brak i przyroda zaczyna się odradzać,W okolcach Berwy kolo Bobrka pokazal się Bielik a nad Julka zimorodek.Od Zaborza do Bytomki wpada potok z czysta woda i sa rybki.Mysle ze za pare lat spokojnie można będzie poplynac kajakiem z Szombierek Bytomka do Zabrza bez obawy o kapiel wrazie wywrotki Pocieszajace,ze koksownia Jadwika przestala truc Bytomke.Ostatnio poszly duże pieniądze na kanalizacje Boziwerku także swiatelko jest.
na Bozywerku kanalizację zrobiono już dawno bo w 1967 r. i wtedy to zlikwidowano słynne haźle przy chlewikach, czyli WC na placu pod chmurką, no ale jeśli zlikwiduje sie chemiczne smugi na niebie i fluorek w wodzie pitnej, to pewnie jak to nieraz bywało, przyroda sobie poradzi ze wszystkim.
Na uwagę zasługuje też likwidacja hałd przy okazji budowy dróg, najpierw dawno przy ulicy Hagera, później przy ulicy Drzymały w Biskupicach, i niedawno przy ulicy Bytomskiej w okolicy dawnego tartaku, te hałdy to pozostałości dawnej huty w Biskupicach od której zaczynał sie wielki przemysł, po zrównaniu tych olbrzymich gór gdy teren będzie równy, już nic nie powstrzyma przyrody, zgodnie z powiedzeniem: nie było nas był las, nie będzie nas, będzie las.
Może ktoś wie dlaczego w Biskupicach jest ul.Czestochowska bo Okrzei to jest jasne.
Po 1945 r.na lepsze mieszkania pozostawione przez niemcow sprowadzono z okolic Zaglebia i glownie Czestochowy ludzi do zarzadzania przemyslem i tworzenia struktor socjalistycznego panstwa gdyz do miejscowych czyli autochtonow nie mialy wladze zaufania i powstala ulica czestochowska.W Biskupicach funkcjonowala tzw.LIGA KOBIET do ktorej nie nalezaly slazaczki a repatriantki z Francji,Belgi i z centrali.Byla to organizacja prezna w komunizowaniu tych ziem.